Miłość po zdradzie... Czy to możliwe?
Miłość po
zdradzie… Czy to możliwe?
Czy
udane i szczęśliwe życie małżeńskie jest możliwe po zdradzie
jednego z małżonków? Kiedyś myślałam, że nie ma absolutnie
żadnych szans na odbudowanie związku, w którym doszło takiego
zła. Może jakoś małżonkowie funkcjonują po zdradzie, żyją ze
sobą, bo mają dzieci, kredyt itp., ale żeby się kochać, czerpać
radość z relacji między nimi? Nie, to niemożliwe.
Jako
dość młoda żona usłyszałam historię pewnego małżeństwa z 30
- letnim stażem małżeńskim. Podczas swej opowieści żona
podzieliła swoje małżeństwo na trzy okresy i określiła je
następująco: pierwsze dziesięciolecie nazwała czasem względnego
szczęścia, następne okresem nieszczęścia i bólu, a ostatnie,
aktualnie trwające dziesięciolecie określiła mianem
superszczęścia. Cóż takiego wydarzyło się w historii tego
małżeństwa na poszczególnych etapach ich wspólnego na życia?
Rozpoczynali swe małżeństwo jako zakochani młodzi ludzie,
cieszyli się sobą, budowali swe gniazdko, rodziły się ich dzieci,
osiągali sukcesy w pracy. Wszystko dobrze układało się w ich
życiu... Następnie przyszedł czas, w którym małżonkowie zaczęli
oddalać się od siebie, oddawać się bardziej karierze zawodowej
niż budowaniu wspólnoty małżeńskiej. Mąż zaczął interesować
się innymi kobietami, z którymi spotykał się w pracy. Nawiązywał
kolejne romanse, często nie wracał na noc do domu. Kiedy żona
zorientowała się, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, bardzo
cierpiała. Okres rozłamu, zdrad, bólu, krzywdy, wzajemnych
oskarżeń trwał latami... W końcu w momencie, gdy małżonkowie
chcieli się rozwieść, dali sobie ostatnią szansę. Żona
natrafiła na pewne ogłoszenie... Pojechali na rekolekcje
małżeńskie, gdzie oddali swoje życie Jezusowi i z Nim rozpoczęli
odbudowę swego związku. On pomógł im przebaczyć sobie nawzajem
krzywdy, jakie każde z nich wyrządziło współmałżonkowi, pomógł
im zakochać się w sobie na nowo! Po dziesięciu latach od tych
wydarzeń określali swój ostatni okres wspólnego życia jako
superszczęśliwe!
Powyższa historia utkwiła mi w pamięci i ciągle daje wiele do myślenia. Pokazuje, że nie tylko można "jakoś" ze sobą żyć po zdradzie, ale wręcz można żyć szczęśliwie! Nawet więcej, więź pomiędzy małżonkami może być silniejsza, a miłość dojrzalsza. Z pewnością wymaga to wiele pracy, podjęcia trudu przebaczenia, wspólnej modlitwy, czasem skorzystania z pomocy terapeuty.
Powyższa historia utkwiła mi w pamięci i ciągle daje wiele do myślenia. Pokazuje, że nie tylko można "jakoś" ze sobą żyć po zdradzie, ale wręcz można żyć szczęśliwie! Nawet więcej, więź pomiędzy małżonkami może być silniejsza, a miłość dojrzalsza. Z pewnością wymaga to wiele pracy, podjęcia trudu przebaczenia, wspólnej modlitwy, czasem skorzystania z pomocy terapeuty.
Warto
pamiętać, że problem zdrady zwykle nie jest winą jednej strony.
Najczęściej to konsekwencja braku dbania o relację małżeńską,
braku dialogu... Ważne, by osoba zdradzona miała świadomość, że
jest współwinna kryzysu małżeńskiego. Obydwie strony muszą
nazwać uczucia, które się w nich kłębią: gniew, poczucie
odrzucenia, poniżenia i odtrącenia, pragnienie zemsty, odegrania
się, wstyd i lęk przed zaufaniem małżonkowi; powinny przyjrzeć
się, ale nie podsycać emocji, by ruszyć w kierunku jedności...
Nieodzowne jest tu przebaczenie, by nie tkwić w przeszłości, ale
móc budować coś nowego. Przebaczenie nie oznacza zapomnienia,
udawania, że nic nie zaszło, akceptowania zła. Przebaczamy innym,
gdy wyzbywamy się urazy i nie domagamy się zadośćuczynienia
za doznaną krzywdę lub poniesioną stratę. Przebaczenie nie jest
łatwe i nie dokonuje się w jednej chwili. Warto podjąć trud, gdyż
przebaczenie nie tylko uzdrawia nasze relacje z drugim człowiekiem i
samym Bogiem, ale przez nie przychodzi nasze własne uzdrowienie na
każdej płaszczyźnie: duchowej, emocjonalnej i psychicznej.
Przebaczenie jest procesem, który osobie przebaczającej pozwala żyć
w pokoju i radości. Mamy wybór: trzymać się kurczowo swojego bólu
albo przystać na Bożą propozycję, by przebaczyć z Jego pomocą,
uwolnić się i zacząć żyć pełnią życia.
Miłość małżeńska
jest darem, który otrzymujemy od Boga, a zdrada jest jego
niszczeniem. Jednak Bóg troszczy się o swój dar. Rzuca nam koła
ratunkowe, tak jak w opisanej wyżej historii, sprawił, że żona
„przypadkowo” zauważyła ogłoszenie, które rozpoczęło proces
odbudowy małżeństwa. Bóg wzywa do wzajemnej miłości,
również w tych bardzo trudnych momentach, jakim jest zdrada
małżeńska:„Pokochaj raz jeszcze kobietę, która innego kocha i
cudzołoży” (Oz 3,1). Bóg daje moc do pokonania kryzysu,
wybaczenia i budowania dojrzalszej relacji małżeńskiej. Warto
otworzyć się na Jego łaskę, wspólnie wyciągnąć wnioski z
trudnej sytuacji i na nowo ruszyć w drogę...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dodaj swój komentarz